Strony

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Color.Bug od Kevina Murphy :)




Odkąd dowiedziałam się o tym produkcie, bardzo chciałam sprawdzić jak działa. Opcja koloryzowania włosów na krótką chwilę, dodatkowo w ładnych odcieniach (fiolet, pomarańcz, złoto!) wydawała się idealna. Zdjęcia promocyjne też przemawiały do wyobraźni :)


czy ta fioletowa plecionka nie jest piękna?
Color Bug to tak naprawdę puder/cień umieszczony w metalowej wyprasce, umieszczony w plastikowej obudowie, która ma ułatwiać wcieranie produktu we włosy. Kluczowe jest tutaj wcześniejsze zastosowanie produktu do stylizacji, w związku z nim mogą pojawić się pewne trudności. 


Kolor jest piękny - żółtozielony, w opakowaniu jest jak popularna w tym sezonie limonka. Produkt ma formę pudrową, trochę jak matowy cień do powiek. Jest trwały, całkiem porządnie wnika w skórę rąk podczas aplikacji. Pasmo po paśmie należy spryskać włosy lakierem/wetrzeć żel (wosk) i dość mocno wgniatać zielony proszek. kolor łapie nawet na ciemnych włosach, to prawda. Zauważyłam jednak, że po zastosowaniu "robaka" na lakier powstały na włosach grudki (które dość ciężko się potem zmywały), a po wosku nie było takiego mocnego efektu, o jakim myślałam. Najlepiej sprawdzał się tani dwufazowy płyn do stylizacji włosów z jedwabiem. Mimo problemów udało mi się przemienić się zielonowłosą - przynajmniej częściowo. Gęstość moich włosów skutecznie zniechęciła mnie do nałożenia produktu na całe włosy :) Efekt końcowy prezentował się tak:



Jak widać włosy są mocno matowe, ze względu na obecność produktów do stylizacji. Miało to również wpływ na ich sztywność i brak elastyczności. Z jednej strony ciężko byłoby je uczesać (zielony barwnik się wtedy mocno osypuje), z drugiej - upinanie jest dużo prostsze. Stylistyka przypomina mi trochę klimaty barokowe, takie z dużą ilością pudru we włosach/w perukach:


Podsumowując: produkt raczej na imprezę i do sesji zdjęciowych (albo dla odważnych :D), raczej dla osób o jasnych włosach (ewentualnie dla osób posiadających dodatkowy, polecany przez Kevina produkt - Night Rider), raczej do upięć (późniejsze układanie naturalnych, luźnych loków może okazać się trudne) i dla pasjonatów. Pewnie dlatego tak mi się ta zabawa podobała :D


Dodam jeszcze, że uważam postanowienie na 2013 rok wypełnione - zostałam jedną z trzech laureatek konkursu Kevin Murphy i Beautyicon :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz