Strony

niedziela, 29 grudnia 2013

co słychać? Paul i jego przyjaciele

W radio leci już dość długo, przyjemnie się tego słucha w samochodzie, więc w końcu znalazłam ten utwór w domu. Razem z tekstem. Dla wszystkich żądnych sensacji - można doszukiwać się nawiązań do rozwodu Paula z Heather Mills. Dla mnie zabawni są znajomi pojawiający się w trakcie trwania teledysku. Rudowłosa Lily Cole, Johnny Deep, Kate Moss... Piszcie, kogo widzicie ;)





piątek, 27 grudnia 2013

Podsumowań czas... 2013

To był dobry rok. Nie ma co się oszukiwać. Rozpoczynanie nowych etapów życiowych, nowe znajomości, doświadczenia (nie tylko te dobre, także te... pouczające? ;P), wyjazdy i powroty... Dużo rzeczy nadrobiłam (pamiętacie postanowienia na ten rok? naprawdę DUŻO się nauczyłam, dziękuję wszystkim cierpliwym Modelkom, oby wasze włosy rosły zdrowo do samej ziemi :P), spełniło się kilka marzeń - tenis jest dalej moim ukochanym sportem, na pewno w kwietniu będę na trybunach WTA w Katowicach (dzięki, Mikołaju!!<3), publikacja internetowa ujrzała światło dzienne... 
Miło wspomina się takie rzeczy ;) 




Żałuję jedynie tego, że wakacje nie wyszły :( może w przyszłym roku... 

niedziela, 22 grudnia 2013

co słychać? no właśnie...

no bo przecież Boże Narodzenie, 'Last Christmas' w centrach handlowych molestuje uszy już od początku grudnia, a śniegu nie ma (i prawdopodobnie nie będzie)...jak można wobec tego te hamerykańskie łajt i snołi krismasys znieść? Przecież za oknem klimaty niby 'Autumn leaves' w wersji Evy Cassidy!

W normalnych, mroźnych i zimowych klimatach, zasłuchiwałabym się Stingiem, Michaelem Buble albo Joni.


No ale takich warunków nie ma. Dodatkowo pani Martyna Jakubowicz skrzywdziła nie tylko 'Big Yellow Taxi' wyżej wymienionej (potoczna nazwa: "Asfalt Naraja" :P), ale także "Rzekę". Szkoda, że nikt pani Martynie nie powiedział, że niektórych rzeczy po prostu się nie robi...

Czego tu słuchać?

niedziela, 15 grudnia 2013

co słychać? Erykah

Pojawia się w kampanii wiosennej na 2014 rok domu mody Givenchy <3 kojarzy mi się z moim pierwszym ever wyjazdem do UK, gdzie podwędziłam mojej kuzynce płytę Mama's gun (sorry Gośka! :D). Znam na niej każdy dźwięk, nie wspominając tekstu czy układu piosenek... I kocham w dalszym ciągu. Szczególnie dwa utwory. Oba dziś wrzucę, serdecznie polecam na niedzielny odpoczynek, taka muzyka wprowadza w bardzo dobry nastrój, szczególnie podparta kawą i pierwszą turą upieczonych pierników, której już prawie nie ma... I trzeba piec następne :)

'Bag Lady'- teledysk bardzo do obejrzenia ;)


I w kooperacji z Stephenem Marleyem, synem Boba-'In love with you'


Jak ktoś dysponuje takimi ustami bardzo proszę o kontakt. Chętnie pomaluję ;)

sobota, 14 grudnia 2013

Na szybko

Foto Tomasz Kobiela i Anna Huzarska - Studio Kwadrat
Model Weronika S. / Milk
Hair Bartosz Satora
MUA Marta B. Studio
with Agata Sobczak-Szyc




Piękna!!!!

czwartek, 12 grudnia 2013

Opalamy się ;)


Wszystkim raczej odradzam noszenie bronzera zimą, ze względu na jego nienaturalność i brak zgodności z zimowym światłem, ale sama stwierdziłam, że jestem tak okrutnie blada, że sam róż mi nie wystarcza. Stwierdziłam, że zobaczę, co mogę znaleźć od ręki, na szybko i niedrogo, gdyby jednak nie podobał mi się efekt. Oczywiście w kufrze mam dużo bronzerów, ale zazwyczaj nie chce mi się wyciągać wszystkiego z kosmetyczek, żeby zrobić rano makijaż. Samo przekopywanie się przez zasoby Zuki trwałby więcej niż poranne dorabianie twarzy :) 
Po przejrzeniu interesujących opcji zdecydowałam się na Catrice - Sun Glow Matt Bronzing Powder. Przy okazji zakochałam się w nowej, bardzo klasycznej kolekcji makijażowej tej marki - Feathers & Pearls
Ale wracając do zakupów. Bardzo poręczne puzderko, wyjątkowo porządne, choć bez lusterka, kryje matowy i dość ciemny puder (mam wersję Medium Skin).

 




Jak widać puder jest dobrze napigmentowany, ale dzięki swego rodzaju transparentności da się go bardzo ładnie rozetrzeć. Nie jest zupełnie matowy, raczej wtapia się w skórę, uzyskujemy satynowe wykończenie makijażu. Zdecydowanie nie pozostawia "brudnych placków" na policzkach ;) Szukałam czegoś w typie ocieplającym karnację, dlatego jestem z niego bardzo zadowolona. Jednak jeśli ktoś nie przepada za rudawymi tonami w produktach brązujących - nie polubi się z Sun Glowem. Pierwsze kilka użyć pozwala stwierdzić, że trwałość na twarzy jest bardzo dobra. Trzyma się od nałożenia do zmycia. Lubię!


Powyżej skład dla zainteresowanych.

niedziela, 8 grudnia 2013

co słychać? Hunger Games z Coldplayem

Jestem świeżo po lekturze całej trylogii spod znaku Igrzysk Śmierci. Wydaje mi się, że książka pozostanie ze mną na długo. Do końca nie wiem dlaczego - może przez realistycznie przekazany obraz przemocy, jej skutków, przyczyn, powtarzalności historii... Nie będę opisywać sceny, która mną najbardziej wstrząsnęła, nie lubię spoilerów. Ale muszę przyznać - całość napisana jest genialnie - rozwój akcji, jej zagęszczenie, ewolucja bohaterów...
Przeczytałam ją pod wpływem audycji w radio, w której ktoś stwierdził, że bez przeczytania drugiej części książki ciężko nadążyć za akcją w filmie, a że ten akurat jest na ekranach kin...kto wie, może nadarzy się okazja. Audycja zawierała również muzykę z sequela, teraz jest dobry moment na prezentację próbki ;) Teledysk zawiera fragmenty filmu, więc warto rzucić okiem. Ja po obejrzeniu stwierdzam, że chyba jednak nie widziałam pierwszej części :)

Coldplay 'Atlas' 


Chciałam tylko ostrzec - książka jest długa - to około 700 stron. Mi przeczytanie zajęło trzy wieczory, ale ja najbardziej kocham książki, których jest dużo. Polecam.

czwartek, 5 grudnia 2013

kolor roku 2014 pantone

fb Pantone

Próbowałam znaleźć coś w moich zbiorach, co trochę będzie przypominać kolor przyszłego roku wg Pantone. Mam dwa typy, które jednak na zdjęciach z flashem wyglądają zbyt chłodno. Pierwszy to Parfait Amour od MAC, z chłodną, fioletowo-niebieską bazą i różową opalizacją. Drugi - MAC Stylin’ z palety Lucky Tom (kolekcja Hello Kitty) - bardzo podobna, chłodna baza z matowym i suchym wykończeniem (velvet) i dodatkiem srebrnych i różowych drobinek.


Góra - Stylin', dół - Parfait Amour

 Zdjęcie z flashem u góry, dolne w ciepłym świetle.


Nie mam nic więcej, co mogłoby przypominać Radiant Orchid. Pewnie dlatego, że akurat tego odcienia nie lubię. Proszę o wybaczenie wszystkich miłośników fioletów :) a sama mam nadzieję, że  rok 2015 upłynie pod znakiem czegoś bardziej w moim typie. Bordo? Wanilia? Czerwona pomarańcza? :)

wtorek, 3 grudnia 2013

Kolejna ukochana pomadka (dużo ich...) :)

Zaintrygowała mnie dlatego, że siostry Pixiwoo używały jej kiedyś we wszystkich tutorialach. I nie dziwię się już wcale ;) od jakiegoś czasu w nowej szacie graficznej jak wszystkie pomadki Estee Lauder - Pure Color Crystal Lipstick w kolorze Crystal Baby.


Opakowanie jest ciężkie, obsadka - metalowa z małym "guzikiem"blokującym. I ta część wygląda elegancko. Jednak dół - jak dla mnie wygląda trochę "testerowato", szczególnie, że kolor dolnej części jest opalizujący - na fiolet ;) zapewne miało to mieć związek z przydomkiem crystal... kolor bez opalizacji jest bardzo zbliżony do samej pomadki, więc jak ktoś ma takich dużo - z łatwością odnajdzie poszukiwany kolor. Nie tak jak z pomadkami MACa, wśród których nigdy nie jestem w stanie znaleźć od razu właściwej.



Crystal Baby to delikatny, transparentny róż, w odcieniu brzoskwiniowym. Na ustach oddaje lekki połysk jak po balsamie do ust, jednak trwałość - wbrew przewidywaniom - jest bardzo dobra, sięga nawet dwóch godzin normalnego funkcjonowania, co w przypadku takiego produktu zaskakuje. Konsystencja jest bardzo kremowa i lekko tłustawa, co sprawdza się świetnie nawet na spierzchniętych ustach. W żadnym wypadku nie wysusza ust.

po prawej: EL Crystal Baby, po lewej: MAC Yash

Dodatkowo dostajemy pomadkę delikatnie pachnącą, słodkawo, deserowo ;) Wydaje mi się, że ta nuta powtarza się we wszystkich pomadkach EL. Lubię to!! :)



poniedziałek, 2 grudnia 2013

Trio pielęgnujące na wczesną zimę


Udało się, choć nie bez wysiłku, powrócić do pisania. A wszystko sprowokowane zostało bynajmniej nie 40% rabatem w Rossmannie ;) choć nie powiem, skorzystałam (ale głównie kupując bieżące prezenty i tusz Wibo zielony, który - oczywista oczywistość - okazał się wysuszony...).
Jakie było moje zaskoczenie, kiedy podczas szukania balsamu z Garniera zauważyłam, że opakowanie mojego faworyta jest inne...


Owszem, wszystkie informacje są identyczne, ale nauczona doświadczeniem obawiałam się, że oprócz szaty graficznej, zmianie uległa formuła balsamu. Na szczęście - zarówno migdałowy zapach, jak i działanie - to ciągle tak samo cudowny produkt - kremowy, nawilżający i kojący suchą skórę. Obok kakaowego Palmersa jest nadal moim kosmetykiem wszechczasów.

Przy okazji przejazdu przez Niemcy zakupiłam ostatnio również olejek do ciała firmy Alterra. Poprzedni - z trawą cytrynową - był bardzo przyjemny w użyciu, głównie dzięki zapachowi cytrusów.


Wielką zaletą Olejków Alterry jest pompka dołączona do butelki. Używanie jest dużo łatwiejsze niż innych olejków (na przykład z Clarinsa, które mimo opakowania też bardzo lubię). Wersja z papają i migdałem zapachowo przypomina bardziej kisiel truskawkowy niż papaję jaką znam ;) co nie zmienia faktu, że i tak zużyję go z wielką przyjemnością. Olejki Alterry są dostępne w polskich Rossmannach, cenowo w okolicach 20 zł.

Na koniec cynamon do stóp w tubce - Satynowe Stopy od Eveline Cosmetics.

Okres przedświąteczny za pasem, więc przypraw korzennych można nadużywać ;) krem niestety nie rozgrzewa, jednak wchłania się błyskawicznie, i jestem pewna, że przy cowieczornym stosowaniu będzie skuteczny. Szkoda, że nie przypomina o konieczności nałożenia za pomocą jakiegoś dzwonka czy alarmu. Muszę to napisać w ramach ostrzeżenia - nie wsmarowywany w stopy nie działa - próbowałam :D regularność smarowania rąk i stóp nie jest moją mocną stroną...

Chyba już wcześniej się zorientowałam, a może nie do końca - oprócz działania odżywczego w kosmetykach do ciała, kluczowy jest dla mnie zapach. Im bardziej naturalny, tym lepiej - nie jestem w stanie przyswoić sztucznej czekolady czy truskawek, za to cytrusy, zielsko, wanilię w odpowiednim ujęciu - uwielbiam. 
W dalszym ciągu jednak jestem niezdecydowana co do kosmetyków pielęgnacyjnych z linii perfum. Niby rozumiem - warstwowe nałożenie tego samego zapachu przedłuża jego trwałość, ale nie czuję się przekonana.

Niedługo trzeba będzie piec pierniki! :D