Strony

niedziela, 29 grudnia 2013

co słychać? Paul i jego przyjaciele

W radio leci już dość długo, przyjemnie się tego słucha w samochodzie, więc w końcu znalazłam ten utwór w domu. Razem z tekstem. Dla wszystkich żądnych sensacji - można doszukiwać się nawiązań do rozwodu Paula z Heather Mills. Dla mnie zabawni są znajomi pojawiający się w trakcie trwania teledysku. Rudowłosa Lily Cole, Johnny Deep, Kate Moss... Piszcie, kogo widzicie ;)





piątek, 27 grudnia 2013

Podsumowań czas... 2013

To był dobry rok. Nie ma co się oszukiwać. Rozpoczynanie nowych etapów życiowych, nowe znajomości, doświadczenia (nie tylko te dobre, także te... pouczające? ;P), wyjazdy i powroty... Dużo rzeczy nadrobiłam (pamiętacie postanowienia na ten rok? naprawdę DUŻO się nauczyłam, dziękuję wszystkim cierpliwym Modelkom, oby wasze włosy rosły zdrowo do samej ziemi :P), spełniło się kilka marzeń - tenis jest dalej moim ukochanym sportem, na pewno w kwietniu będę na trybunach WTA w Katowicach (dzięki, Mikołaju!!<3), publikacja internetowa ujrzała światło dzienne... 
Miło wspomina się takie rzeczy ;) 




Żałuję jedynie tego, że wakacje nie wyszły :( może w przyszłym roku... 

niedziela, 22 grudnia 2013

co słychać? no właśnie...

no bo przecież Boże Narodzenie, 'Last Christmas' w centrach handlowych molestuje uszy już od początku grudnia, a śniegu nie ma (i prawdopodobnie nie będzie)...jak można wobec tego te hamerykańskie łajt i snołi krismasys znieść? Przecież za oknem klimaty niby 'Autumn leaves' w wersji Evy Cassidy!

W normalnych, mroźnych i zimowych klimatach, zasłuchiwałabym się Stingiem, Michaelem Buble albo Joni.


No ale takich warunków nie ma. Dodatkowo pani Martyna Jakubowicz skrzywdziła nie tylko 'Big Yellow Taxi' wyżej wymienionej (potoczna nazwa: "Asfalt Naraja" :P), ale także "Rzekę". Szkoda, że nikt pani Martynie nie powiedział, że niektórych rzeczy po prostu się nie robi...

Czego tu słuchać?

niedziela, 15 grudnia 2013

co słychać? Erykah

Pojawia się w kampanii wiosennej na 2014 rok domu mody Givenchy <3 kojarzy mi się z moim pierwszym ever wyjazdem do UK, gdzie podwędziłam mojej kuzynce płytę Mama's gun (sorry Gośka! :D). Znam na niej każdy dźwięk, nie wspominając tekstu czy układu piosenek... I kocham w dalszym ciągu. Szczególnie dwa utwory. Oba dziś wrzucę, serdecznie polecam na niedzielny odpoczynek, taka muzyka wprowadza w bardzo dobry nastrój, szczególnie podparta kawą i pierwszą turą upieczonych pierników, której już prawie nie ma... I trzeba piec następne :)

'Bag Lady'- teledysk bardzo do obejrzenia ;)


I w kooperacji z Stephenem Marleyem, synem Boba-'In love with you'


Jak ktoś dysponuje takimi ustami bardzo proszę o kontakt. Chętnie pomaluję ;)

sobota, 14 grudnia 2013

Na szybko

Foto Tomasz Kobiela i Anna Huzarska - Studio Kwadrat
Model Weronika S. / Milk
Hair Bartosz Satora
MUA Marta B. Studio
with Agata Sobczak-Szyc




Piękna!!!!

czwartek, 12 grudnia 2013

Opalamy się ;)


Wszystkim raczej odradzam noszenie bronzera zimą, ze względu na jego nienaturalność i brak zgodności z zimowym światłem, ale sama stwierdziłam, że jestem tak okrutnie blada, że sam róż mi nie wystarcza. Stwierdziłam, że zobaczę, co mogę znaleźć od ręki, na szybko i niedrogo, gdyby jednak nie podobał mi się efekt. Oczywiście w kufrze mam dużo bronzerów, ale zazwyczaj nie chce mi się wyciągać wszystkiego z kosmetyczek, żeby zrobić rano makijaż. Samo przekopywanie się przez zasoby Zuki trwałby więcej niż poranne dorabianie twarzy :) 
Po przejrzeniu interesujących opcji zdecydowałam się na Catrice - Sun Glow Matt Bronzing Powder. Przy okazji zakochałam się w nowej, bardzo klasycznej kolekcji makijażowej tej marki - Feathers & Pearls
Ale wracając do zakupów. Bardzo poręczne puzderko, wyjątkowo porządne, choć bez lusterka, kryje matowy i dość ciemny puder (mam wersję Medium Skin).

 




Jak widać puder jest dobrze napigmentowany, ale dzięki swego rodzaju transparentności da się go bardzo ładnie rozetrzeć. Nie jest zupełnie matowy, raczej wtapia się w skórę, uzyskujemy satynowe wykończenie makijażu. Zdecydowanie nie pozostawia "brudnych placków" na policzkach ;) Szukałam czegoś w typie ocieplającym karnację, dlatego jestem z niego bardzo zadowolona. Jednak jeśli ktoś nie przepada za rudawymi tonami w produktach brązujących - nie polubi się z Sun Glowem. Pierwsze kilka użyć pozwala stwierdzić, że trwałość na twarzy jest bardzo dobra. Trzyma się od nałożenia do zmycia. Lubię!


Powyżej skład dla zainteresowanych.

niedziela, 8 grudnia 2013

co słychać? Hunger Games z Coldplayem

Jestem świeżo po lekturze całej trylogii spod znaku Igrzysk Śmierci. Wydaje mi się, że książka pozostanie ze mną na długo. Do końca nie wiem dlaczego - może przez realistycznie przekazany obraz przemocy, jej skutków, przyczyn, powtarzalności historii... Nie będę opisywać sceny, która mną najbardziej wstrząsnęła, nie lubię spoilerów. Ale muszę przyznać - całość napisana jest genialnie - rozwój akcji, jej zagęszczenie, ewolucja bohaterów...
Przeczytałam ją pod wpływem audycji w radio, w której ktoś stwierdził, że bez przeczytania drugiej części książki ciężko nadążyć za akcją w filmie, a że ten akurat jest na ekranach kin...kto wie, może nadarzy się okazja. Audycja zawierała również muzykę z sequela, teraz jest dobry moment na prezentację próbki ;) Teledysk zawiera fragmenty filmu, więc warto rzucić okiem. Ja po obejrzeniu stwierdzam, że chyba jednak nie widziałam pierwszej części :)

Coldplay 'Atlas' 


Chciałam tylko ostrzec - książka jest długa - to około 700 stron. Mi przeczytanie zajęło trzy wieczory, ale ja najbardziej kocham książki, których jest dużo. Polecam.

czwartek, 5 grudnia 2013

kolor roku 2014 pantone

fb Pantone

Próbowałam znaleźć coś w moich zbiorach, co trochę będzie przypominać kolor przyszłego roku wg Pantone. Mam dwa typy, które jednak na zdjęciach z flashem wyglądają zbyt chłodno. Pierwszy to Parfait Amour od MAC, z chłodną, fioletowo-niebieską bazą i różową opalizacją. Drugi - MAC Stylin’ z palety Lucky Tom (kolekcja Hello Kitty) - bardzo podobna, chłodna baza z matowym i suchym wykończeniem (velvet) i dodatkiem srebrnych i różowych drobinek.


Góra - Stylin', dół - Parfait Amour

 Zdjęcie z flashem u góry, dolne w ciepłym świetle.


Nie mam nic więcej, co mogłoby przypominać Radiant Orchid. Pewnie dlatego, że akurat tego odcienia nie lubię. Proszę o wybaczenie wszystkich miłośników fioletów :) a sama mam nadzieję, że  rok 2015 upłynie pod znakiem czegoś bardziej w moim typie. Bordo? Wanilia? Czerwona pomarańcza? :)

wtorek, 3 grudnia 2013

Kolejna ukochana pomadka (dużo ich...) :)

Zaintrygowała mnie dlatego, że siostry Pixiwoo używały jej kiedyś we wszystkich tutorialach. I nie dziwię się już wcale ;) od jakiegoś czasu w nowej szacie graficznej jak wszystkie pomadki Estee Lauder - Pure Color Crystal Lipstick w kolorze Crystal Baby.


Opakowanie jest ciężkie, obsadka - metalowa z małym "guzikiem"blokującym. I ta część wygląda elegancko. Jednak dół - jak dla mnie wygląda trochę "testerowato", szczególnie, że kolor dolnej części jest opalizujący - na fiolet ;) zapewne miało to mieć związek z przydomkiem crystal... kolor bez opalizacji jest bardzo zbliżony do samej pomadki, więc jak ktoś ma takich dużo - z łatwością odnajdzie poszukiwany kolor. Nie tak jak z pomadkami MACa, wśród których nigdy nie jestem w stanie znaleźć od razu właściwej.



Crystal Baby to delikatny, transparentny róż, w odcieniu brzoskwiniowym. Na ustach oddaje lekki połysk jak po balsamie do ust, jednak trwałość - wbrew przewidywaniom - jest bardzo dobra, sięga nawet dwóch godzin normalnego funkcjonowania, co w przypadku takiego produktu zaskakuje. Konsystencja jest bardzo kremowa i lekko tłustawa, co sprawdza się świetnie nawet na spierzchniętych ustach. W żadnym wypadku nie wysusza ust.

po prawej: EL Crystal Baby, po lewej: MAC Yash

Dodatkowo dostajemy pomadkę delikatnie pachnącą, słodkawo, deserowo ;) Wydaje mi się, że ta nuta powtarza się we wszystkich pomadkach EL. Lubię to!! :)



poniedziałek, 2 grudnia 2013

Trio pielęgnujące na wczesną zimę


Udało się, choć nie bez wysiłku, powrócić do pisania. A wszystko sprowokowane zostało bynajmniej nie 40% rabatem w Rossmannie ;) choć nie powiem, skorzystałam (ale głównie kupując bieżące prezenty i tusz Wibo zielony, który - oczywista oczywistość - okazał się wysuszony...).
Jakie było moje zaskoczenie, kiedy podczas szukania balsamu z Garniera zauważyłam, że opakowanie mojego faworyta jest inne...


Owszem, wszystkie informacje są identyczne, ale nauczona doświadczeniem obawiałam się, że oprócz szaty graficznej, zmianie uległa formuła balsamu. Na szczęście - zarówno migdałowy zapach, jak i działanie - to ciągle tak samo cudowny produkt - kremowy, nawilżający i kojący suchą skórę. Obok kakaowego Palmersa jest nadal moim kosmetykiem wszechczasów.

Przy okazji przejazdu przez Niemcy zakupiłam ostatnio również olejek do ciała firmy Alterra. Poprzedni - z trawą cytrynową - był bardzo przyjemny w użyciu, głównie dzięki zapachowi cytrusów.


Wielką zaletą Olejków Alterry jest pompka dołączona do butelki. Używanie jest dużo łatwiejsze niż innych olejków (na przykład z Clarinsa, które mimo opakowania też bardzo lubię). Wersja z papają i migdałem zapachowo przypomina bardziej kisiel truskawkowy niż papaję jaką znam ;) co nie zmienia faktu, że i tak zużyję go z wielką przyjemnością. Olejki Alterry są dostępne w polskich Rossmannach, cenowo w okolicach 20 zł.

Na koniec cynamon do stóp w tubce - Satynowe Stopy od Eveline Cosmetics.

Okres przedświąteczny za pasem, więc przypraw korzennych można nadużywać ;) krem niestety nie rozgrzewa, jednak wchłania się błyskawicznie, i jestem pewna, że przy cowieczornym stosowaniu będzie skuteczny. Szkoda, że nie przypomina o konieczności nałożenia za pomocą jakiegoś dzwonka czy alarmu. Muszę to napisać w ramach ostrzeżenia - nie wsmarowywany w stopy nie działa - próbowałam :D regularność smarowania rąk i stóp nie jest moją mocną stroną...

Chyba już wcześniej się zorientowałam, a może nie do końca - oprócz działania odżywczego w kosmetykach do ciała, kluczowy jest dla mnie zapach. Im bardziej naturalny, tym lepiej - nie jestem w stanie przyswoić sztucznej czekolady czy truskawek, za to cytrusy, zielsko, wanilię w odpowiednim ujęciu - uwielbiam. 
W dalszym ciągu jednak jestem niezdecydowana co do kosmetyków pielęgnacyjnych z linii perfum. Niby rozumiem - warstwowe nałożenie tego samego zapachu przedłuża jego trwałość, ale nie czuję się przekonana.

Niedługo trzeba będzie piec pierniki! :D

wtorek, 19 listopada 2013

co słychać? My valentine

Cudny teledysk, piękna piosenka, na ekranie dwie gwiazdy, migające zresztą ;) (ale z dużo większą przyjemnością patrzę na Natalie - zgrabnie i wdzięcznie "śpiewa")... no i co, że to nie pora walentynkowa? Dekoracje świąteczne były już w październiku, to o walentynkach też można szybciej :D



<3

niedziela, 17 listopada 2013

Sesja, sesja :)

Nowości w dziedzinie sesyjnej. Ostatnio mało postów, nie będę się tłumaczyć, chcę tylko powiedzieć, że jestem i żyję ;)

Foto: Anna Huzarska
Model:K.
MUA&Hair: Marta B. Studio

Na razie czarno-białe, wersja kolorowa nasuwa jedno skojarzenie - lipiec!! :)






niedziela, 10 listopada 2013

co słychać? znowu Sting??

Znowu :) Słuchałam mojej ukochanej płyty na zimę (tak, ja już...) w wersji koncertowej, a tam wpadł mi w ucho kawałek, który był na płycie pożyczonej mi przez jedną z moich anglistek. Znałam słowa na pamięć i śpiewałam bardzo często, więc sentyment pozostał.




Melancholia. Przez duże M.

piątek, 8 listopada 2013

Notka express - przegląd kosmetyczki, część 1.



Kiedy ktoś prosi o naukę makijażu, pierwsze co robię, to sprawdzam, co siedzi w kosmetyczce tej osoby. Co mogłoby się przydać, czego jest za dużo... Doszłam do wniosku, że powinnam zrobić coś takiego sama sobie, najlepiej kilka razy w miesiącu (często mam w podręcznej kosmetyczce tyle rzeczy, że tak naprawdę nie wiem, co w niej siedzi :D). Kilka brązowych kredek, anyone? :) 

Zaczynam od drobiazgów, odsypek, miniatur, itd. Na szybko - jednak przetestowane skutecznie. Te rzeczy bardzo kocham :) 

Pigmentu Naked od MAC nie  trzeba nikomu przedstawiać. Cielisty, kryjący cień w formie proszku, zawierający złote iskierki, lekko opalizujący. Uwielbiam jako cień bazowy, puder rozświetlający o satynowym wykończeniu czy... korektę błędu - przez to, że bardzo dokładnie kryje, można nim łatwo rozetrzeć krzywo nałożoną kredkę czy cień. 

Dalej mam awaryjną miniaturę zapachu - Lancome d'Azur. Słodki ze świeżymi nutami, lekko cytrusowy z nutką róży, na każdą okazję. Jak zapomnę wziąć ze sobą aktualnie używany zapach, sprawdza się bardzo dobrze. Trwanie jest raczej słabe, głównie ze względu na stężenie zapachu - jest to woda toaletowa. 

Becca Eye Tint - byłam przekonana, że coś o nim pisałam, a tu niespodzianka. Było jedynie trochę o maskarze, o różu  i rozświetlaczu australijskiej firmy... Eye Tint, podobnie jak Beach Tint (róż) pakowany jest w małą tubkę z "dzióbkiem". Konsystencja jest delikatna i lekka, podobnie jak pigmentacja - stąd nazwa tint. Nie będziemy mieć po jego użyciu jakiegoś spektakularnego koloru, na skórze robi się jedynie delikatna, matowa mgiełka. Każdy nakładany produkt staje się "tępy". Jednak najważniejszą zaletą jest to, że bardzo dobrze przedłuża trwałość makijażu oka. To chyba najlepsza baza pod cienie, jaką kiedykolwiek miałam. Nie sprawdziła się na mnie baza Art Deco, chyba po prostu sama nie umiem jej sobie odpowiednio nałożyć ;) ale Becca jest świetna! 

Na koniec mały duet - miniatury ze szkolenia - malutki pędzel kabuki i mały korektor pod oczy (będący kiedyś sprzedawany jako cień) Well-Rested od bareMinerals. Pędzel idealnie wpasowuje się w okolicę oka, a korektor - rewelacyjnie rozświetla, dając - jak sama nazwa wskazuje - efekt wypoczęcia :) W chwilę po nałożeniu widać puder, jednak po kolejnym momencie produkt bardzo ładnie wtapia się w skórę. Szkoda, że jest kiepsko dostępny, z tego co wiem, na standach w Sephorach nie można go kupić. A szkoda...

środa, 6 listopada 2013

Świąteczne kolekcje na 2013 rok

Już niemal słychać dzwoneczki w 'Last Christmas', więc pora na porcję obrazków tytułowych dla kolekcji zimowo-świątecznych 2013 ;)


Wrzucałam już ten obrazek na profil FB. I tak jak pisałam - niby wszystko wygląda tak, jak zawsze w kolekcjach świątecznych Chanel, ale usta mają dużo wyraźniejszy kontur i satynowy efekt, kreska pod okiem jest wyraźniejsza, brwi mają mocniejszy zarys, a różu wyjątkowo niewiele. Poza tym uwielbiam Jac we wszystkich visualach Chanel, więc to chyba mój faworyt.


Uważam, że visuale Dior bardzo mocno się poprawiły. Stały się bardziej fashion niż były, jeszcze 3 lata temu wyglądały karykaturalnie. W dalszym ciągu przy ich tworzeniu skandalicznie widać użycie fotoshopa (bo oczywiste jest, że przy wszystkich się go wykorzystuje). Fenomenem jest dla mnie modelka ze zdjęcia, według mnie dużą krzywdę robi jej fryzura - powoduje, że nie bardzo wiadomo, gdzie kończy się czoło, a zaczynają włosy. Sam makijaż jest kwestią gustu, podoba mi się kolor ust, ale raczej nic więcej.



MAC jest klasą samą w sobie. Każdy visual jest idealnie dopracowany, mocny makijaż jest równoważony burzą rudych włosów...  Złoto jest, fiolety też - MAC bawi się tonacjami - ciepły kolor różu na policzkach nie gryzie się zbytnio z chłodnym odcieniem ust i cieni do powiek. Duży plus dla MACa :)


Bardzo teatralny i przerysowany makijaż, cieniutkie, makaronowe brwi w dziwnym odcieniu i głowa ubrana w tubki Lip Tarsów... nie rozumiem :)


W Make Up For Ever trochę bardziej artystycznie, znowu z toną fotoshopa, kolor ust na plus, ciekawy wzór ułożony z kryształków, piękny policzek... Bardzo mi się podoba.


NARS wpisuje się trochę w konwencję Diora, mocne, kocie oko w granacie, lekko podkreślone policzki i klasycznie czerwone, połyskujące usta. Zdecydowanie wersja mocno glamour, szczególnie z fryzurą ;) Bardzo klasyczne podejście do kolekcji świątecznej.
Teraz czekamy na produkty :)

niedziela, 3 listopada 2013

co słychać? Turnau

Oj jak ciężko wszystko idzie... chyba marazm jesienny mnie dopadł. No i w sumie co się dziwić, jesień.




Czasem zapominam, jak bardzo go lubię... mimo jego doświadczonej przed laty niechęci do spotkań z fanami. Przykro było dowiedzieć się, że "Mistrz nie zejdzie" (cytat z pana ochroniarza), jednak wspomnienie grających z panem Turnauem muzyków, machających z samochodu odjeżdżającego spod sali koncertowej - bezcenne ;)

A ilustracja z teledysku (powyżej) przypomniała mi książkę, która byłaby dobrym remedium na dziś... ktoś zna? :)


niedziela, 27 października 2013

co słychać? serialowo

Kto pamięta, ręka w górę!!


Zawsze, zawsze, zawsze oglądając "Przyjaciół" miałam łzy w oczach - ze śmiechu. Nie było lepszego ratunku dla kiepskiego dnia. Dozowanie: najlepiej od trzech do dziesięciu odcinków na raz :D

Stuletni prawie :) serial "CSI Las Vegas", który oglądam od początku, mimo wymienionej w 70% obsady, przewidywalnej fabuły i żadnych zwrotów akcji, za to z Rewelacyjną Piosenką początkową. The Who - Who Are You - trochę rocka na godzinę dłuższy dzień :)



Poprzednie były piosenkami tytułowymi. Jednak często zdarza się, że w serialu pojawia się perełka, której nie ma zaznaczonej w napisach końcowych. Wtedy po prostu podaję Wujkowi Googlowi kawałek tekstu dopisując słowo "lyrics" i za chwilę wiem.
Właśnie kiedy przeglądactwo serialowe zaowocowało zainteresowaniem Blacklist'ą, usłyszałam świetną piosenkę - State of Art od Jima Jamesa - a jako że zawsze miałam problemy z klasyfikacjami muzycznymi, bez opisu gatunkowego:


Jednak moja ulubiona jej wersja nie chciała się wstawić do posta, więc zapraszam tu: KLIK!

Co wybieracie? Macie swoje hity muzykoserialowe? :)

piątek, 25 października 2013

Ostatnio

Takie na szybko:



Foto: Tomasz Kobiela ze Studia Kwadrat
Model: Joanna Herejczak
Hair: Bartek Satora
Make up: Marta B. z Marta B. Studio

[oczy to m. in. cień MAC Goldenrod i kredka z Sephory - matowa czarna, usta- kredka MUFE 9L, brwi MAC Copperplate + MAC Wedge]

środa, 23 października 2013

Zajęcia korekcyjne :)

Dopóki nie stać mnie na posiadanie miliona mililitrów korektora Touche Eclat w każdym możliwym kolorze :) szukam czegoś, co będzie porównywalnie/lepiej kryło sińce pod oczyma. W kategorii korekcji twarzy króluje u mnie paletka kamuflaży Kryolanu, jednak z podkówkami to zupełnie inna bajka. Aby poprawić koloryt skóry narażonej na nadmierny fiolet/brąz/zaczerwienienia, używam odpowiednio korektorów w odcieniach łososiowym/różowym/żółtawym lub zielonym. Ale samo zniwelowanie koloru sińców nie przyniesie efektu dopóki dodatkowo nie zakryjemy różnicy w kolorycie skóry. 
Do napisania tego postu skłoniło mnie to, że po wykończeniu korektora Make up Atelier (uch jaki rzadki, mało napigmentowany i niewydajny!), przerzuciłam się na dwa produkty, które maskowanie nieprzespanych nocy uczyniły niesamowicie łatwym.
Pierwszy to produkt rzetelny i lubiany, używany notorycznie przez moją koleżankę K., której priorytetem jest zakrycie oznak zmęczenia i niewyspania: Clinique All About Eyes. Lubię za praktyczne opakowanie (nie ma nic lepszego niż tubka z dzióbkiem!), dużą pojemność (11 ml), kremową konsystencję, brak obciążania delikatnej skóry i ładne kolory. No i oczywiście - mistrzowskie krycie.



Na zdjęciach odcienie 01 Light Neutral (zwykły, neutralny beż) i 03 Light Petal (leciutko wpadający w różowawe tony), które można spokojnie mieszać. Odcień 01 jest bardzo jasny, dlatego prawie zawsze używam go z jakąś domieszką ciemniejszego odcienia. Bardzo nie lubię efektu za jasnych placków dookoła oka. To nie wygląda dobrze!
Następny produkt korekcyjny, który bardzo polubiłam, to pisakowy korektor z Sephory. Pojemność jest dużo mniejsza niż AAE Clinique, jak na "pędzelki" przystało (3 gramy), ale i sam produkt jest troszkę inny. Do wyboru mamy dużo odcieni, w tym biały, różowy, żółty, jasne i ciemne beże... Podobno działają rozświetlająco (oprócz białego nie zauważyłam, żeby miały jakieś ewidentne perłowe skłonności) i wygładzająco. Co wiem na pewno - mimo dość bogatej konsystencji bardzo ładnie wyglądają pod okiem, nie warzą się, bardzo dobrze kryją. Wystarcza minimalna ilość, żeby działały cuda. 

 

02 light to odcień nazwany rozświetlającą wanilią (vanille lumiere), 03 light - rozświetlającą różą/różem (rose lumiere). Pierwszy ma ewidentne żółte tony, drugi, jak sama nazwa wskazuje, tony różowe. Oba bardzo ładnie odświeżają oko, kryjąc niechciane plamy.
Wszystkie cztery produkty można ze sobą mieszać (nie byłabym sobą, gdybym tego nie robiła :D), dodatkowo efekt rozświetlenia i lekkości można wprowadzić mieszając korektory z kropelką rozświetlacza (High Beam Benefitu, Shimmering Skin Perfector firmy Becca), trzeba tylko pamiętać, żeby nie przesadzić :)
Nie mam też jednej metody aplikacji, ale aby wtopić produkt w skórę zawsze na koniec delikatnie wykładzam go opuszkiem palca.
Jednak jest coś, co może jeszcze bardziej ułatwić korekcję cieni pod oczami (chyba, że mamy je genetyczne, wtedy poniższe rady najprawdopodobniej nie pomogą): wysypiajmy się, jedzmy mało soli i pijmy więcej wody. Może nie będzie co przykrywać? :)

niedziela, 20 października 2013

co słychać? Dawid Podsiadło

Słyszałam, że niektórzy nie lubią nań patrzeć, ale mi to nie przeszkadza. Głos wszystko (o ile coś trzeba) rekompensuje. Moja ulubiona barwa :) Tylko mam prośbę - o co chodzi z kijem w pierwszej zwrotce, czy ktoś może mi wyjaśnić? Bo reszta tekstu, jak dla mnie, jest piękna. W końcu i u nas coś innego niż orłacień i inne wpustejszklancepomarańcze...






Stoję na drodze, nie widzi mnie tu nikt,
Po lewej stronie leży samotny kij,
Podnoszę głowę, nade mną rzędy chmur,
Słońce horyzont na sznurku ciągnie w dół.

Wiszę nad ziemią centymetr albo dwa,
Zazdrość, nienawiść jak mrówki błądzą wśród traw,
Zamykam oczy i liczę do trzynastu,
Nim zajdzie słońce tęsknić za Tobą będę znów.

Ref.:
Jak para zmieniam stan,
unoszę się do chmur,
spadam kulami gradu,
topnieję u Twych stóp.

Stoję na drodze, nie widzi mnie tu nikt,
Spuszczam ze smyczy każdą meczącą mnie myśl,
Gwiazdy formują trójkąty i kwadraty,
Dziś je w kieszeniach będę do Ciebie niósł.

Ref.:
Jak para zmieniam stan,
unoszę się do chmur,
spadam kulami gradu,
topnieję u Twych stóp.

Jak para zmieniam stan,
unoszę się do chmur,
nic nie zatrzyma mnie,
powiedz tylko, że chcesz, będę Twój.

sobota, 19 października 2013

W skrzynce mailowej...

...znalazłam wczoraj coś, co bardzo mi się spodobało. Jako subskrybentka informacji od Chanel :) dostałam maila z tytułem 'Shhhh...' Jak nie przeczytać takiej wiadomości? :) Zresztą jeszcze na mailach od Chanel się nie zawiodłam - cudna grafika, rewelacyjne pomysły, chwytliwe hasła...
Tym razem chodzi o makijaż. Na początku mamy uroczy filmik Make up Revelations:



Po tym krótkim wprowadzeniu możemy przewinąć wiadomość w towarzystwie Moniki Jagaciak, Jac. Poznajemy 6 kroków, w których dowiadujemy się jak używać kultowych produktów do makijażu Chanel, m. in. róże Joues Contraste, bazy Le Blanc, pudry Les Beiges...





...oraz mamy możliwość zobaczenia ich w akcji dzięki znanej już chyba wszystkim makijażystki Chanel - Lisy Eldridge. Odświeżenie spojrzenia na te kosmetyki wydaje mi się świetnym sposobem na akcję marketingową. Szczególnie przy tylu markach, wśród których może teraz wybierać każda klientka. Przede wszystkim doceniam dbałość o szczegóły w tej kampanii, piękną stronę graficzną, treściwe, ale króciutkie - minutowe filmy... i taką czystość formy - bardzo charakterystyczną dla Chanel, przecież właśnie takie "drobiazgi" budują obraz firmy.
Chciałabym dostawać takie maile częściej...a kto jeszcze nie zapisał się na listę mailingową Chanel - powinien :)

wtorek, 15 października 2013

co nowego? lakierowo

Jak w tytule. Mam trochę nowych gadżetów, niestety głównie dlatego, że jest mi smutno jak wychodzę z drogerii bez jakiegoś lakieru... :) wolę te tańsze, głównie dlatego, że i tak zmywam je kilka razy w tygodniu i nie zależy mi na jakości... Miałam też szczęście - trafiałam zazwyczaj na półki pełne  nowości. Za WOW sand  Wibo chodziłam kilka razy. I rację mają wszyscy zapewniający, że te lakiery są "wow". Ale o tym później :)

Cała gromadka prezentuje się skromnie:


A pojedyńczo:
















Możecie się spodziewać recenzji. Moje serce skradł WOW piasek z brokatem, po drugiej stronie skali lubienia - WOW piasek matowy. Taki jakiś 'meeh'. Ale o tym wkrótce.