Dopóki nie stać mnie na posiadanie miliona mililitrów korektora Touche Eclat w każdym możliwym kolorze :) szukam czegoś, co będzie porównywalnie/lepiej kryło sińce pod oczyma. W kategorii korekcji twarzy króluje u mnie paletka kamuflaży Kryolanu, jednak z podkówkami to zupełnie inna bajka. Aby poprawić koloryt skóry narażonej na nadmierny fiolet/brąz/zaczerwienienia, używam odpowiednio korektorów w odcieniach łososiowym/różowym/żółtawym lub zielonym. Ale samo zniwelowanie koloru sińców nie przyniesie efektu dopóki dodatkowo nie zakryjemy różnicy w kolorycie skóry.
Do napisania tego postu skłoniło mnie to, że po wykończeniu korektora Make up Atelier (uch jaki rzadki, mało napigmentowany i niewydajny!), przerzuciłam się na dwa produkty, które maskowanie nieprzespanych nocy uczyniły niesamowicie łatwym.
Pierwszy to produkt rzetelny i lubiany, używany notorycznie przez moją koleżankę K., której priorytetem jest zakrycie oznak zmęczenia i niewyspania: Clinique All About Eyes. Lubię za praktyczne opakowanie (nie ma nic lepszego niż tubka z dzióbkiem!), dużą pojemność (11 ml), kremową konsystencję, brak obciążania delikatnej skóry i ładne kolory. No i oczywiście - mistrzowskie krycie.
Na zdjęciach odcienie 01 Light Neutral (zwykły, neutralny beż) i 03 Light Petal (leciutko wpadający w różowawe tony), które można spokojnie mieszać. Odcień 01 jest bardzo jasny, dlatego prawie zawsze używam go z jakąś domieszką ciemniejszego odcienia. Bardzo nie lubię efektu za jasnych placków dookoła oka. To nie wygląda dobrze!
Następny produkt korekcyjny, który bardzo polubiłam, to pisakowy korektor z Sephory. Pojemność jest dużo mniejsza niż AAE Clinique, jak na "pędzelki" przystało (3 gramy), ale i sam produkt jest troszkę inny. Do wyboru mamy dużo odcieni, w tym biały, różowy, żółty, jasne i ciemne beże... Podobno działają rozświetlająco (oprócz białego nie zauważyłam, żeby miały jakieś ewidentne perłowe skłonności) i wygładzająco. Co wiem na pewno - mimo dość bogatej konsystencji bardzo ładnie wyglądają pod okiem, nie warzą się, bardzo dobrze kryją. Wystarcza minimalna ilość, żeby działały cuda.
02 light to odcień nazwany rozświetlającą wanilią (vanille lumiere), 03 light - rozświetlającą różą/różem (rose lumiere). Pierwszy ma ewidentne żółte tony, drugi, jak sama nazwa wskazuje, tony różowe. Oba bardzo ładnie odświeżają oko, kryjąc niechciane plamy.
Wszystkie cztery produkty można ze sobą mieszać (nie byłabym sobą, gdybym tego nie robiła :D), dodatkowo efekt rozświetlenia i lekkości można wprowadzić mieszając korektory z kropelką rozświetlacza (High Beam Benefitu, Shimmering Skin Perfector firmy Becca), trzeba tylko pamiętać, żeby nie przesadzić :)
Nie mam też jednej metody aplikacji, ale aby wtopić produkt w skórę zawsze na koniec delikatnie wykładzam go opuszkiem palca.
Jednak jest coś, co może jeszcze bardziej ułatwić korekcję cieni pod oczami (chyba, że mamy je genetyczne, wtedy poniższe rady najprawdopodobniej nie pomogą): wysypiajmy się, jedzmy mało soli i pijmy więcej wody. Może nie będzie co przykrywać? :)