Ukochańce, o nich już było, więc nie będę więcej pisać, następcy już w użyciu.
O Sensuous też już było. Myślę, że się kiedyś ten zapach powtórzy ;)
Lakier "Professional touch" (sic!), który nosiłam na sesje. Koszmarek kupiony tylko dla małej pojemności. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby lakier do włosów w sprayu wylewał się z opakowania. Oprócz tego wydziela paskudny odór i baaaaaaaardzo mocno klei.
Na koniec ukochana odżywka. Wrzucają ją do mojej ulubionej farby do włosów - Casting Creme Gloss L'Oreal. W tym miesiącu zużyłam ze trzy opakowania (bo zazwyczaj zbiera mi się zapas, który potem wykorzystuję). Uwielbiam za natychmiastowy efekt zmiękczenia i wygładzenia włosów, nadanie im "sypkości" i lekkości (mam ciężkie włosy, jest ich dużo, lubią się suszyć i puszyć). Jak ktoś zna dostępny w sprzedaży zamiennik tego cuda, to proszę o namiary. Jedyne ale - mogłaby trochę inaczej pachnieć, bo zapach chemicznych porzeczek, trzymający się na włosach do następnego mycia, to nie jest to, co lubię. Na moje nieszczęście - działanie jest ważniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz