Wkręciłam sobie chęć posiadania tego cuda po tym, jak przypadkowo posmarowałam ręce kremem (do rąk, z tej linii) znalezionym w rodzinnym domu.
I przepadłam.
Zapach powala. Jest nienatrętny, subtelny i utrzymuje się na skórze - jednak dość blisko. Jest naturalny i przypominający zapach gorzkiej czekolady po odwinięciu sreberka.
Konsystencja dość gęsta i treściwa, potrzeba niewiele, aby wysmarować się od stóp do głów (powiedzmy), stąd zakładam, że balsam będzie wydajny. Gęstość powoduje, że przy nakładaniu trochę się maże, jednak mimo to wchłania się błyskawicznie - szybciej niż niejeden krem do rąk. Zostawia skórę miękką i przyjemną, utrzymuje ją w takim stanie do umycia.
Skład - dla wszystkich, którzy wiedzą więcej niż ja ;)
Nadaje się faktycznie głównie do suchej/przesuszonej skóry. Nie do normalnej, do suchej. Mam wrażenie, że latem będzie za ciężki nawet dla mnie, jednak póki co jest idealny.
Na opakowaniu czytamy, że balsam tonuje skórę i działa na blizny (w tym rozstępy - także w okoliczności ciąży), znamiona i suchość po opalaniu. Ja zauważyłam, że łagodzi wszelkie zaczerwienienia i podrażnienia, uelastycznia i wygładza skórę, goi krostki czy wysypkę.
Cena? Balsam był 2 zł droższy od regularnej ceny Garniera, która zablokowała jego kupno (ach kobieca logika...) i kosztował 20 zł.
Aby nie było tak różowo, teraz będzie negatyw - mój balsam ma zepsutą pompkę (jeszcze jeden plus za - w teorii i idealnym świecie - higieniczne opakowanie). Moja Bratowa, która też używa tego cuda, poradziła czyszczenie całego mechanizmu - w przypadku jej egzemplarza pomogło, mój pozostał niewzruszenie zepsuty.
Nie zmienia to faktu, że - oczywiście, Garnier jest bardzo fajnym balsamem - Palmer's to mój nowy faworyt pielęgnacyjny.
Od dawna chciałam wypróbować "coś do ciała" z Palmersa.Używam Bio-Oil i przy trzecim opakowaniu (co za refleks) zauważyłam że jest trochę za drogi... :D
OdpowiedzUsuńMyślałam o Skin Therapy Oil, głównie ze względu na moje blizny, ale pewnie na Ten tradycyjny też się skuszę.
Dzięki
Tak, mi się rzucił w oczy olejek bronzujacy (chyba, że zmyślam i coś mi padło na oczy...), ale wydaje mi się, że warto :)też się przyjrzę, bo właśnie mi się przypomniał olejek z Clarinsa, który też jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńNo to jak dobry dla suchych skór to będę musiała zobaczyć jak się u mnie spisze. Ale najpierw muszę zużyć zapasy
OdpowiedzUsuń;) a Palmerka naprawdę warto mieć.
OdpowiedzUsuńEhh chyba się skuszę na niego :P
OdpowiedzUsuńNie mogę się go nachwalić, jest cudny :)
UsuńJest genialny! Ja używałam 3 opakowania balsamu bez zapachu, 2 opakowania olejku do ciała, 1 balsam z konezymem Q10. Uwielbiam je!!! Ja kupuję 400ml za ok.26.00
OdpowiedzUsuńCzyli potwierdza się to, co pisała Osa - trzeba spróbować olejków :) No i cena jest znośna, szczególnie przy takiej pojemności i wydajności :)
Usuńmhmmm gorzka czekolada po odwinięciu folii... u Kochana, to żeś pociągnęła wrażliwą strunę...
OdpowiedzUsuń:D bez skrupułów my Dear :D zupełnie :)
Usuń