Strony

poniedziałek, 12 maja 2014

Szare eminencje - Mary Greenwell

Czy zastanawialiście się kiedyś, skąd się wzięły takie makijażystki jak Lisa Eldridge czy Charlotte Tilbury?

Dziś odpowiem na to pytanie przybliżając Wam postać jednej z największych sław i legend zawodu, pochodzącej z Wielkiej Brytanii - Mary Greenwell. 

 
Takie zdjęcia makijażystek lubię najbardziej, au naturel


Mary twierdzi, że zaczęła pracować w najlepszym ku temu okresie - to właśnie lata 70. rozpoczęły wielki rozwój zarówno firm kosmetycznych, jak i zawodu makijażysty. Mary była samoukiem, nie licząc jednej lekcji nakładania produktów makijażowych przed rozpoczęciem pracy na stoisku kosmetycznym w Nowym Jorku (które dostała dzięki temu, że wspomniała - nie do końca zgodnie z prawdą, że w Londynie malowała dla Biby)  ;) Jeśli oglądaliście jakiś tutorial na yt na pewno zwróciliście uwagę na technikę aplikacji produktów - pędzle używane są przez nią w ostateczności :) 
Jej pierwsze zlecenie na pewno wzbudziłoby jęk zazdrości każdego pracującego wizażysty - na planie zdjęciowym poznała młodziutką wtedy Brooke Shields.
Później była świadkiem boomu na supermodelki - Claudię Schiffer, Lindę Evangelistę i Christy Turlington malowała wielokrotnie do sesji okładkowych czy pokazów mody. Teraz, oprócz malowania, projektuje perfumy :) Jest również ambasadorką Chanel.
Wśród sławnych klientek mamy Księżną Dianę, Cate Blanchett, Jessicę Chastain, Amandę Seyfried, Lilly Collins, Grace Coddington, Umę Thurman...

Pojawiła się kiedyś na kanale YT Lisy Eldridge - niektórzy mogą ją stamtąd pamiętać. Z Charlotte Tilbury łączy Lisę fakt, że ich talent rozpoznała właśnie Mary Greenwell, kiedy asystowały jej podczas pokazów i sesji. 

W sieci można znaleźć bardzo dużo filmów makijażowych, w których dzieli się rewelacyjnymi wskazówkami i genialną energią ;) Jednak ostatnio natrafiłam na film innego typu - łazienkowy wywiad :) prowadzony przez Sally Hughes z sallyhughesbeauty.com




Jest baaaardzo długi, jednak warto go obejrzeć - choćby po to, żeby zobaczyć jakich kosmetyków używa Mary.
Mała galeria poniżej, więcej znajdziecie w sieci. Bardzo polecam!!!






zdjęcia powyżej ze strony http://bryanbantry.com/artists/makeup/mary-greenwell/


A na YT:


Przecież uczyć trzeba się od najlepszych! :)





środa, 19 lutego 2014

Wiosna wg Chanel

Zeszłoroczny, październikowy pokaz wiosennej kolekcji Chanel zaskakiwał. Oprócz tweedów w różowych odcieniach, których można było się spodziewać, na twarzach modelek Peter Philips wyczarował... takie mazy? :)


Bardziej przystosowany do noszenia makijaż zaprezentowano teraz, podczas pokazów couture. Kreska i połyskujący brokat na dolnej powiece powiela trochę schemat makijażu pokazowego wg Chanel - mamy kreskę, mamy odcień srebra, mamy połysk...


Z jednej strony kolekcja makijażu na wiosnę 2014 zaskakuje, aczkolwiek nie powinna - róże i brzoskwinie to przecież standardy. Dobrze, że mamy też coś, co tą słodycz przełamie - głęboki odcień wina, fiolet, szarość...


Ja z tej kolekcji wybrałam cień w kremie 93 Impulsion - delikatny i skrzący chłodny róż. W opakowaniu jest on bardziej dosłowny, na dłoni/oku - staje się połyskującą taflą opalizującą na różowo.



Niestety drobinki, jak to zwykle bywa, migrują trochę, jednak nie jest to uciążliwe. Co do trwałości - cień solo trzyma się bardzo dobrze, nie zbiera się w załamaniu powieki. Wydaje mi się, że bardzo dobrze sprawdzi się jako jedna z wariacji na temat tegorocznego różowego trendu w makijażu.



poniedziałek, 3 lutego 2014

co słychać? Wintersleep

Nazwa zespołu bardzo pasuje do sytuacji pogodowo-nastrojowej ;), piosenka pojawia się w czołówce serialu Cracked. Jest z typu mózgowkrętek - nuceniem pod nosem irytuję już wszystkich dookoła :)


A poza tym działo się dużo. Jak ktoś jeszcze nie widział mojego instagrama, to bardzo zapraszam. Na bieżąco będziecie także śledząc profil fb martabstudio. A poniżej kilka drobiazgów w roli podsumowania ;) 

Najpierw sesja ze świdnicką projektantką Agnieszką Kortas - przepiękne, casualowe sukienki (i nie tylko), ubrania dla dzieci <3 i fantastyczna jakość - efekty możecie śledzić na stronie i fb firmy.



Pokaz z (wrocławską tym razem) projektantką - Agnieszką Światły. Tu z kolei sukienki z eleganckich materiałów w przecudnych fasonach. Fryzury spod ręki Aliny Dulko. Pokaz odbył się w moim ukochanym Książu, którego nie było widać w gęstej mgle ;)




Kosmetyki potrzebne do stworzenia looku ;) miało być spokojnie, kobieco, z elementami złota, różu... niech mi ktoś powie, dlaczego pigment Helium MACa nie jest dostępny w normalnej sprzedaży?
 





Na koniec małe zakupy - La Roche Posay w wersji na dzień (Hydraphase) i na noc (Effaklar DUO) - zestaw idealny :) plus dodatki.



A następnym razem zobaczycie drobiazg z nowej, wiosennej kolekcji Chanel <3

niedziela, 26 stycznia 2014

co słychać? Mary J. Blige




Co prawda nie sama Mary, bo ze Stingiem :) ale nie pojawia się bez powodu. Najpierw muzycznie:


Powinna co prawda pojawić się tu bardziej odpowiednia piosenka (No more drama), ale tą lubię bardziej :)
Wczoraj z Mają i Pat zahaczyłyśmy o TkMaxx, i stało się - zestaw lakierów Deborah Lippmann w koszyku, po zakupie został podzielony ;)
Mój miał być w kolorze mlecznej czekolady, ale okazało się, że jest cynamonowy. Zresztą na zdjęciach wszystko widać.


  





Na zdjęciach są dwie warstwy lakieru i jedna topu diamentowego z Inglota. Lakier po wyschnięciu ma lekko satynowe wykończenie, nie ma mocnego połysku. Jest trochę "tępy" przy nakładaniu, ale można sobie z nim poradzić, nakładając większą ilość lakieru na pędzelek i później na paznokieć. Sam pędzelek jest wąziutki, niektórzy mogą mieć z nim problem - to nie szeroki pędzel Essie ;)
Kolor to - jak pisałam wcześniej - cynamonowa baza z miedzianym shimmerem, nadającym lekkości i delikatności kolorowi. W słońcu robi się bardziej złoty, w cieniu ma lekko różowy odcień.
Niby jesiennie, a bardzo mi się podoba :)



wtorek, 14 stycznia 2014

Golden Globes, czyli kto, jak i w czym ;)

Lubię zdjęcia z czerwonego dywanu. Szczególnie odkąd pojawia się na nim Jennifer Lawrence ;) Na instagramie pojawiło się sporo zdjęć z przygotowań do rozdania Złotych Globów jak i z samej ceremonii. Mam swoich faworytów, jak pewnie każdy ;) nie tylko pod względem makijażu (chyba w tym roku wszyscy postawili na klasyczne bezpieczeństwo - dużo nude'ów i czerwieni na ustach, czarnego linera i piaskowozłotych tonów na oczach...). To, co mi się podobało, znajdziecie poniżej:


Mat na ustach i minimalny, ale konsekwentny obrys czarnej kredki, a do tego dużo rzęs i pełne brwi. Klasyk ;)


Emmie dużo można wybaczyć. Jak dla mnie trochę za równe i zwarte brwi, ale usta perfekcyjne - zarówno kolor, jak i kształt. No i Diorowy kolczyk <3 


Pięknie wyciągnięte rzęsy, rozświetlone powieki i delikatny róż na ustach - bardzo mi się podoba. Fryzura niestety już mniej... 


Do takich ciemnych oczu mocna kreska jest sprytnie dopasowana. Do tego lekko różany policzek i usta pod kolor, na głowie nieład i mamy rock chic look :) 


Mój ulubiony makijaż z tegorocznej gali - Sandra z ustami w fioletowym różu i mocno zaakcentowanymi oczyma (rzęsy XXL i roztarta kreska), wyglądała świeżo i elegancko. Czyżbym przekonywała się do odcienia Radiant Orchid? :P


Teraz moje garderobiane faworytki:


Z wielkim dystansem do siebie i mody, Emma czaruje - piękny kolor sukienki, butów, całość ryzykownie porozcinana, jednak zabezpieczona spodniami. Super! :)


Klasyczne połączenie, które kocham - czerń ze złotem. Do tego głęboki dekolt, małe rękawki i lekko podniesiona talia i mamy cudo :)


Po pierwsze - kolor. Po drugie - faktura materiału. Po trzecie - fason z przedłużonym tyłem. Po czwarte - Downton Abbey ;)



Na koniec moja faworytka - Zooey w pięknej spódnicy (znowu tył dłuższy od przodu) z podwyższanym stanem, do tego krótki top. Fason daje wrażenie luzu i wygody, jednak materiał z kryształkami i perełkami na tiulu nadaje eleganckiego charakteru. No i kolor... Brawo!!



sobota, 4 stycznia 2014

Podebrane - Nails inc.

Sephora często ma w sprzedaży ciekawe zestawy kosmetyków firm z działu wyłączności. Jakiś czas temu nabyłam tak prezent dla G., a że prezenty kupuje się pod siebie, dodatkowo chciałam jej ulżyć w dotrzymaniu noworocznego postanowienia (niekupowaniu lakierów do paznokci), padło na zestaw lakierów Ice Cream & Sprinkles firmy Nails Inc. Oczywiście, jako że jestem podbieraczem, ten post musiał się prędzej czy później pojawić :)
zdjęcie z nailsinc.com
Opakowanie kryje 3 miniaturki lakierów w kolorach: Ladbroke Square (niebieski), Upper Regent Street (brąz), Charing Cross Road (róż). Najbardziej spodobał mi się brąz - coś jakby mleczna czekolada ale z chłodniejszymi, szarymi tonami (hmmm, miała być czekolada, a wyszedł jak zwykle taupe ;P). Szukam czegoś podobnego, jednak jest to odcień dość unikalny. Do tego mamy uniwersalny róż, elegancki i trochę przewidywalny, oraz interesujący, trójkolorowy brokat w niebieskawej bazie (drobinki turkusowe, fioletowe i zielone). 
Z zestawu podebrałam dwa - niebieski i brązowy.




Trochę taka pozostałość po Sylwestrze ;) na zdjęciach mamy po jednej warstwie niebieskiej i po dwie brązowej emalii. Na wierzchu top diamentowy z Inglota, na brokatowym lakierze 3 warstwy, jak dla mnie mogłoby być ich więcej ;), ponieważ brokat po wyschnięciu robi się szorstki. Lakier przyzwoicie kryje, bardzo szybko schnie, jednak łatwo ściera się z końcówek paznokci (oba kolory). Zmywanie niebieskiego jest upiorne, jak przystało na każdy ładny brokat :)
Mimo wyjątkowości koloru, ładnego opakowania i przyjemnej formuły lakiery nie będą przeze mnie wspominane ze szczególnym sentymentem. Ot kolejny przyzwoity i zdecydowanie zbyt drogi lakier. Dużo chętniej kupiłabym Zoyę czy OPI.