Strony

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Lato z Sephora



Znowu Sephorowe info, tym razem o nowościach na lato. Zdjęcie bardzo mi się podoba, może dlatego, że - jak w większości przypadków - przedstawia aktualne światowe trendy. Metaliczne cienie, złote akcesoria (piękny kolczyk!), koralowa czerwień na paznokciach i matowe usta. Sephora proponuje na letni sezon takie produkty:

Cienie do powiek, zwłaszcza te metaliczne, 
Złota wodoodporna pianka (Waterproof Star Eye Shadow and Liner)-  do użycia jako liner i cień,
Puder brązujący dostosowujący się odcieniem do pH skóry (Color Adapt Bronzer) we wzór moro:


Rozświetlający żel ze złotymi drobinkami (Precious Gold Luminizer) opakowaniem przypomina błyszczyk w tubce,
Flamastry do ust (Star Lip Stain) - stąd mat na ustach ;)
Dodatkowo mamy super marker (Temporary Tattoo for Face and Body). To trochę jak mazaki, które pojawiły się dawno temu w sklepach papierniczych (zamiast sztyftu malującego mają "pieczątkę" z różnymi wzorami). Francuzi proponują trupią czaszkę, kotwicę i gwiazdkę, tę ostatnią widać na nadgarstku modelki z powyższego zdjęcia.
Co Wam wpadło w oko? Ja chętnie sprawdzę, czy bronzer nadaje się/dopasowuje się do naszych polskich odcieni skóry ;) 





niedziela, 28 kwietnia 2013

co słychać? Ella

Tej Pani nie trzeba chyba przedstawiać. Legenda i królowa jazzu, 25. kwietnia obchodziłaby 96. urodziny. Z tej okazji na google.com można było znaleźć poświęcony jej ekran:



Niby nie palę, a kawę piję z odrobiną mleka, ale na dzisiejszą chmurną i dżdżystą niedzielę leniwa, czarna kawa:




A tu jak już się obudzicie, do potupania nogą w oczekiwaniu na słońce:


Lubicie jazz? :)

piątek, 26 kwietnia 2013

Szare eminencje - Francesca Tolot



Zapowiadałam więcej informacji o Francesce tutaj, a że jest bardzo utalentowana, to post o niej właśnie dziś. Urodziła się w Wenecji, może dlatego najbardziej inspirowało ją malarstwo renesansowe. Nie zaczynała od makijażu - pasję wykształciła ze sztuki malarskiej, z niej czerpie znajomość światła i koloru. I chociaż ciągle sobie powtarzam, że nie ilość pomalowanych gwiazd czyni makijażystę, to lista celebrytów, z którymi pracowała jest powalająca, spis możecie zobaczyć  TU (zakładka resume). Swoją karierę zaczynała w latach 70-tych, więc nie dziwią nazwiska takie jak Elizabeth Taylor, Cher czy Diana Ross. Makijaże tej ostatniej tworzyła także na Beyonce, a to w związku z pracą przy filmie "Dreamgirls", który łudząco przypomina historię Diany Ross i dziewczyn z zespołu The Supremes.


To właśnie Beyonce jest jej główną klientką, m. in. w teledyskach do "Run the World", "1+1", "Love on top" czy cudnie kolorowego "Countdown". Ale to nie jedyna piosenkarka, która korzystała z jej talentu - możemy wymienić Cheryl Cole, Faith Hill czy Shakirę. 

Wiele znanych twarzy możemy znaleźć na koncie Tumblr makijażystki. Poniżej kilka moich ulubionych tworów:







środa, 24 kwietnia 2013

W tango!

Posiadanie różnych kanałów kontaktowych skutkuje całkiem przyjemnymi efektami :) dzięki nim stałam się posiadaczką lakieru z limitowanej edycji Black Tango wypuszczonej przez Make Up For Ever. Wszystkie trzy, wypuszczone wtedy, miały czarną bazę i mnóstwo maleńkich drobinek - zielonych, niebieskich i czerwonych. Mam właśnie ten ostatni:






Prawie wiosenny kolor :D Wydaje mi się, że dobrze mieć w arsenale coś takiego - nie tak mrocznego jak zwykła czerń, czy zwykłego jak bordo. Bardzo dobra konsystencja, nie zalewa palców, nie jest też gęsty. Pędzelek jest nieduży (proporcjonalny do buteleczki ;P), jednak maluje się nim trochę lepiej niż wąskimi pędzelkami Essie. Jakość - na moich paznokciach chyba nic nie trzyma się tak, jak powinno - zawsze 3 minuty po nałożeniu mam kilka paznokci w stanie "do natychmiastowego zmycia" :) Po pomalowaniu lakier miałam na paznokciach przez 3 dni, z lekko startymi końcówkami od dnia nr 2. 
Gdyby MUFE wypuściło kiedyś pełną linię lakierów... mogłoby być ciekawie :)

niedziela, 21 kwietnia 2013

co słychać? Peter Gabriel

Już się kiedyś pojawił, wtedy z Kate Bush, ale nie był kolejkowy, więc wrzucę jeszcze coś z jego repertuaru. Dziś Peter Gabriel w duecie z Paulą Cole z trasy koncertowej Secret World z roku 1993. Pierwsza - 'In your eyes'. Na pewno już kiedyś słyszeliście :)


Cały koncert obfituje w cudne aranże i niesamowitą choreografię, więc polecam wszystko ('Shaking the tree' <3). Jednak zdecydowaną faworytką jest piosenka, którą usłyszałam i obejrzałam w pierwszej kolejności. Czy jest coś bardziej klimatycznego niż brytyjska budka telefoniczna? :)


sobota, 20 kwietnia 2013

Dlaczego ach dlaczego? :)

Ponieważ ostatnio przypomniałam sobie jedną z lubianych przeze mnie piosenek, zastanawiałam się, jak zwykle zresztą, kto cudował makeupy w teledysku. Chodzi o 'Why don't you love me' Beyonce, jest tam tyle pięknych akcentów, że nie wiem, co bardziej lubię. Oczywiście pin up (czy on już się doszczętnie wytarmosił, czy da się go jeszcze znieść?) w makijażu i w stylizacjach - bardzo w stylu pani Carter. Jakież było moje zdumienie, gdy w sieci znalazłam informację poniższej treści (źródło):

On “WHY DON’T YOU LOVE ME” (2010)
This video was a secret: I paid for and codirected it and didn’t tell my label or my management. The clothes and jewelry are from my closet, the wigs are mine, and I did my own makeup. We did eight looks in one day (...).



Czyli nie dość, że kręcony w tajemnicy, to jeszcze za makijaż odpowiadała nie Francesca Tolot (jak na początku podejrzewałam), ale sama Beyonce. Zdolna bestia na wielu polach :)










Przyznawać się, która będzie na koncercie w Warszawie? :) jak tak, to zwróćcie uwagę na stroje, zaprojektowane przez Petera Dundasa z domu mody Pucci:











wtorek, 16 kwietnia 2013

Inglot znów wygrał

Przechodząc obok Inglota wczoraj nie mogłam się powstrzymać. Głównie tym, że Chanel na lato przygotował wyjątkowe produkty:

chicprofile.com


Co ma jedno do drugiego? Może to, że Inglot też ma w ofercie coś podobnego, Color Play Mascara:



I wpadłam. Za 27 zł kupiłam numer 02, turkus/zieleń. Nie wiem, czy nie uległam nadrukowi w stylu Rouge Bunny Rouge <3


Czy byłam bardziej pod wpływem zdjęcia z Sydney, gdzie na FW makijażyści MAC stworzyli coś takiego:


W każdym razie bawię się teraz fantastycznie tym drobiazgiem:



Od razu nałożyłam go na czarny tusz, który miałam już na rzęsach, ale trochę się posklejał, co przy takim działaniu jest oczywiste. Nałożony na czyste rzęsy trochę ciemnieje - w kolor szmaragdu, chyba, że będziemy tuszować rzęsy przez dłuższy niż normalnie czas (mam tendencję do nakładania tuszu w 3 sekundy, więc uwaga nie dotyczy tych, którzy przywiązują do tuszowania rzęs większą uwagę ;)), wtedy zachowuje swoją lekko fluorescencyjną właściwość barwy.

Tusz oprócz koloru całkiem ładnie wydłuża rzęsy, jednak dołożenie drugiej warstwy tuszu po wyschnięciu pierwszej powoduje sklejanie w pajęczaki :)

Na dole właśnie dwie warstwy tuszu, z przerwą pomiędzy nakładaniem, stąd bajzel rzęsowy. Ale co mogę powiedzieć - kolor powala na łopatki :)

zdjęcie z telefonu - stąd kiepska jakość :)

Nie zrobiłam zdjęcia brwi, na który również ten tusz zastosowałam. Wydaje mi się, że na którejś sesji może być ciekawie ;)

niedziela, 14 kwietnia 2013

A tymczasem w Sydney...

...MAC maluje cuda. Wycinek pokazów Sydney Fashion Week poniżej. Moje ulubione

 Smoky w odcieniach miedzianego różu, lekko metaliczne i mimo to niezwykle subtelne (Bec&Bridge).

Awangardowa biel, czyli kolejna wariacja na temat strzępów :) Uwielbiam biel i jasną szarość na oczach (Aurelio Costarella). 

Tu tak naprawdę fascynuje mnie zestaw: pomarańczowe usta i rockowy pleciony irokez. Bardzo dobry pomysł (Manning Cartell).


Znowu strzępy, tym razem na brwi. Raczej nie do stosowania dosłownego ;) (By Johnny).

I piękny obrazek, który za profilem fb MACa wrzuciłam na blogowego fb (gdyby ktoś jeszcze mnie tam nie śledził ;)). Nie wiem, czy znowu najbardziej podobają mi się strzępy, czy urządzenie do ich malowania:

<3


sobota, 13 kwietnia 2013

co słychać? Mikromusic

Dziś z mojego podwórka :) Mikromusic znam już jakiś czas (moja ukochana piosenka "Tam nie ma mnie" niestety jest nie do znalezienia...), a przypomnieli mi o sobie przy premierze nowej piosenki i teledysku. Oba aspekty powalają na kolana :) Lata 90-te wizualnie i prosty tekst w wersji audio, dziś dla Was. Natalia Grosiak - frontmenka - studiowała na moim wydziale (szok) a prywatnie pochodzi z Bielawy.






                           

co myślicie? :)

piątek, 12 kwietnia 2013

Czekolada! :)

Z okazji dnia czekolady mam dla Was małą porcyjkę swachy :) Są to część Diorowej piątki, pigmenty MAC i jeden Make Up For Ever, który już widzieliście :)




Zdjęcie bez flesza i z fleszem: od góry:
1/5 Diorowej piątki Mystic Smokys, MAC Lucky Tom, pigmenty MAC: niezidentyfikowany, z jakiejś rozbiórki - podejrzewam Bloodlines z kolekcji Fabulous Felines, MAC Tan, MUFE 929, MAC Tea Time, MAC Nebula, cień Guerlain o zapomnianej nazwie, MAC Cocomotion, MAC Aurora, MAC Chocolate Brown, cienie MAC Embark i Satin Taupe.







Ciężko je tu podpisać, bo na każdym zdjęciu są uchwycone pod trochę innym kątem, ale spróbujemy :) Pierwsze dwa zdjęcia bez flesza, kolejne dwa - podświetlone.

1/5 Diorowej piątki Mystic Smokys (mat z minimalną złotą drobinką), MAC Lucky Tom (suchy mat ze złotymi iskierkami),
pigmenty MAC: niezidentyfikowany, z jakiejś rozbiórki - podejrzewam Bloodlines z kolekcji Fabulous Felines (prześliczny chłodny matowy w bazie brąz z fioletowymi tonami i multikolorową perłą), MAC Tan (bardziej fioletowy, mocno perłowy brąz), MAC Nebula (brąz w bardzo mocno szarym odcieniu, połyskujący),
MUFE 929 (ciepły, złotooliwkowy, iskrzący odcień brązu), MAC Tea Time (cynamonowy brąz), MAC Aurora (beżowy brąz, cielisty), MAC Chocolate Brown (rudomiedziany połyskujący brąz),
cień Guerlain o zapomnianej nazwie (połączenie Chocolate Browna z Tea Time), MAC Cocomotion (jasny brąz w ciepłym odcieniu z dużym dodatkiem złotej opalizacji), cienie MAC Satin Taupe (szary-beżobrąz) i Embark (matowy, ciemny czekoladowy <3 brąz).



Na deser drobiazg na słodko :)

wtorek, 9 kwietnia 2013

Są takie dni...

...kiedy po okrutnej walce z czasem i przeciwnościami można zrobić coś zabawnego. Na przykład skorzystać ze szczęścia pewnej współlokatorki ;), i dzięki wygranej w konkursie na facebookowym profilu frmy TAG Heuer, wmieszać się w wyelegantowany tłum VIPów. Aha, dodam jeszcze o jaki event chodzi - drobiazg, turniej WTA w Katowicach :)

Świeciło słońce, kawa zaczynała budzić a krajobraz za oknem przesuwał się powoli (trochę poezji :P). 



Zaczęłyśmy od nieśmiałego przemknięcia między bufetami i lożami w holu VIP - roomu, aby pierwszy raz na żywo zobaczyć profesjonalnego tenisa na profesjonalnych kortach, z profesjonalnymi sędziami i profesjonalnymi ballboyami (i dziewczynkami od piłek - ballgirlsami? brzmi głupio) - wiem błędy stylistyczne, jeszcze ciągle jestem pod wrażeniem :) 
Tu grały Czeszki:


Skoro mam grać jak Roger, to muszę też szkolić się w teorii ;) 

Później debel Polki vs. para rumuńsko - rosyjska. Niestety - przegraliśmy :P


Dwa następne mecze miały być hitami.


Kamil Fabisiak z Frytką (Mariusz Fyrstenberg) i Albin Batycki z Matką (Marcin Matkowski) grali mecz pokazowy. Dodam tylko, że Kamil i Albin to nasi tegoroczni tenisowi paraolimpijczycy, są genialni.




Matka z Albinem


Po meczu nasz najlepszy męski debel udzielał wywiadu dziennikarzom:


A obok za pomocą magii telewizji, widzowie mogli dostrzec pana Jacka Kurowskiego, odpytującego innego znanego i temperamentnego tenisistę:


Tak, następny w kolejce meczów pokazowych miał być Jerzy Janowicz, ale niestety zdrowie nie dopisało, więc zamiast niego z Łukaszem Kubotem zagrało dwóch juniorów z Wrocławia (yes!) - Hubert Hurkacz i Szymon Walków. Swoją drogą miło, że Jurek mimo choroby pojawił się w Spodku. Bo to, że awansował wczoraj (razem z Łukaszem, Marcinem i Mariuszem) do baraży Davis Cup jest oczywiście super :)
Zanim doszło do rozpoczęcia meczu, rozgrzewkę Łukaszowi zafundowały dzieci z okołokatowickich szkółek tenisowych:


Następnie na ekranach wyświetliła się zapowiedź:




I mogliśmy podziwiać kunszt m.in. tego pana:






Niestety musiałyśmy biec na pociąg, więc przez stoiska ze sprzętem tenisowym, wydostałyśmy się ze spodka przez tajne wyjście, i między wozami transmisyjnymi pognałyśmy na tramwaj.





W bonusie - croissanty i nowo zakupiona bandana. Ha! :)

Dziś bezkosmetycznie. Ale przecież kosmetyki to nie wszystko, prawda? :)